W madryckim szpitalu La Paz 9 marca 2021 r. dobiegło kresu ziemskie życie dziesięcioletniej dziewczynki Teresity Castillo de Diego. Życie naznaczone cierpieniem z miłością do Boga i ludzi.
Teresita była dzieckiem adoptowanym, które w wieku zaledwie trzech lat trafiło do Hiszpanii z odległej Syberii. Powody, dla których musiała opuścić rodzinne strony, pozostają nieznane. Wychowaniem dziewczynki zajęła się jej przybrana matka – Teresa. Zgodnie z jej świadectwem dziewczynka od najmłodszych lat odznaczała się głęboką religijnością. Przejawiała się ona przede wszystkim w codziennym uczestnictwie we Mszy św. sprawowanej w kaplicy szkoły prowadzonej przez siostry – Córki Maryi od Serca Jezusa, do której dziecko uczęszczało.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W 2015 r. u Teresity stwierdzono raka mózgu. Podejmowane przez lekarzy procedury medyczne, w tym operacja usunięcia guza mózgu i chemioterapia, pierwotnie dawały szansę na całkowity powrót dziecka do zdrowia. Niestety, wkrótce nowotwór ponownie dał o sobie znać i niezbędne było przeprowadzenie kolejnej operacji. W styczniu br. dziewczynka wróciła do szpitala i od razu zawierzyła siebie wstawiennictwu doskonale znanego czytelnikom Niedzieli Carla Acutisa. Zaplanowana na 11 stycznia operacja nie mogła się jednak odbyć. U dziewczynki zaczęło się rozwijać wodogłowie, a ponadto obie z mamą uzyskały pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Dopiero po zakończonej izolacji można było powrócić do badań i zabiegów. Niestety, kilkakrotnie podejmowane próby nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Dziewczynka musiała zmagać się z dalszymi cierpieniami, pojawiającymi się w efekcie zabiegów. Mimo ogromu cierpień zachowywała jednak spokój ducha. Jej mama opowiadała, że Teresita ofiarowywała swoje cierpienia Jezusowi w intencji zbawienia innych ludzi, zwłaszcza chorych oraz za kapłanów.
Jednym ze świadków cierpienia Teresity, ale i jej głębokiej wiary stał się ks. Angel Camino Lamela, wikariusz biskupi oddelegowany do opieki nad szpitalem La Paz. Swoje doświadczenia opisał w specjalnym liście skierowanym już po śmierci dziewczynki do mieszkańców dzielnicy, w której mieszkała. Ich spotkanie miało miejsce w Światowym Dniu Chorego, 11 lutego, kiedy to ks. Camino sprawował Mszę św. w szpitalu La Paz. Na prośbę kapelanów udał się też z wizytą do Teresity. W rozmowie z kapłanem dziewczynka oświadczyła, że jej wielkim pragnieniem jest, by zostać misjonarką. Poruszony tym wyznaniem postanowił spełnić jej prośbę: „Ustanawiam cię misjonarką Kościoła. Jeszcze dziś po południu otrzymasz oficjalny dokument i krzyż misyjny” – oświadczył. Chwilę później dziewczynka przyjęła Komunię św. i sakrament namaszczenia chorych.
„Była to chwila zwykłej modlitwy – wspomina ks. Camino – niezwykle prostej, ale bardzo głębokiej.
Dołączyły do nas pielęgniarki i utrwaliły nasze spotkanie na fotografiach, które pozostaną teraz niezatartym świadectwem tego wydarzenia”. Jeszcze tego samego dnia Teresita otrzymała obiecany dokument i krzyż misyjny. Zamierzała zabrać go ze sobą na salę operacyjną, bo jak oświadczyła z radością: „Jestem teraz misjonarką”.
Rankiem 9 marca dobiegło kresu ziemskie życie młodziutkiej misjonarki. Już po śmierci dziecka jej mama przyznała, że doświadczenie ofiarowania przez Teresitę cierpień za innych zrodziły u niej przekonanie, że Chrystus posłużył się jej córką dla zbawienia wielu ludzi.
Taka oto historia, odnaleziona w czeluściach internetu. Historia z dalekiego kraju o niezwykłej osobie. O wierze zrodzonej w sercu dziecka, które dojrzałością życia i wiary rzuciło nowe światło na moje życie i skłoniło do licznych refleksji. W sam raz na ten Wielki Post, i nie tylko na ten.
(Tekst powstał w oparciu o depesze z serwisów ACI Prensa oraz CNA)