Takimi słowami swoje świadectwo zaczęła Anna Rastawicka, bliska współpracownica bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, podczas spotkania 5 grudnia w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu.
– Jego życie od początku nie było usłane różami. Urodził się w zaborze rosyjskim. Jako mały chłopiec stracił matkę – opowiada pani Anna. – Później I wojna światowa. Przerywa naukę w gimnazjum. Jest głód, nie mają co jeść. Potem seminarium. Kiedy jego koledzy idą do święceń, on idzie do szpitala. Jest tak słaby, że biskup się zastanawia, czy go w ogóle święcić. Siostra zakonna, która pracuje w kurii, mówi: „Święcić, święcić. Niech chociaż jedną Mszę św. odprawi”. A Prymas codziennie przez 56 lat je odprawiał – puentuje z uśmiechem Rastawicka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ksiądz Wyszyński jak każdy miał zmartwienia. Z opowieści gościa wynika, że nawet bał się zostać biskupem, ale wziął sobie do serca słowa kard. Hlonda: „Nie poddawajcie się. Walczcie pod opieką matki Najświętszej. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, to będzie Jej zwycięstwo”.
Reklama
Niektórzy mówili, że był za bardzo maryjny – z pobłażliwym uśmiechem wspomina mówczyni. – Ale my wszyscy potrzebujemy Matki Bożej. Jak dziecko nienarodzone potrzebuje matki. Jak potrzebujemy powietrza, pokarmu, światła. Zaczęliśmy od Niej i Bóg od niej zaczął. Prymas Wyszyński mówił: „Nie ma rozwodu, że w Kościele zostaje Chrystus, a Maryja odchodzi do historii. Ona jest. Chrystus rodzi się w nas przez Słowo Boże, przez Eucharystię, ale nie rodzi się bez matki. Bóg sobie jej nie wypożyczył. Matka zostaje na zawsze matką”.
Kto zna historię, ten wie, że to kard. Wyszyński był inicjatorem peregrynacji obrazu Matki Bożej z Jasnej Góry. Zbliżało się milenium Chrztu Polski i należało przygotować naród polski na to wydarzenie. W tym celu Leonard Torwirt, ojciec Anny Torwirt, która również była na spotkaniu w kościele Wniebowzięcia, wykonał kopię ikony. Pani Torwirt wspomina ten proces ze szczegółami. – Mój ojciec miał szwedzkie korzenie i powiedział kiedyś, że będzie musiał wynagrodzić Matce Bożej, to co Szwedzi uczynili, oblegając Jasną Górę. Słyszał tę przysięgę jeden z paulinów. Kiedy szukano artysty, który podjąłby się namalowania kopii, poproszono właśnie jego.
Obie panie kardynała pamiętają jako bardzo ciepłego i dobrego człowieka, który robił wszystko, by nie było rozlewu krwi. Z tego powodu zawarł porozumienie z władzami PRL. Chciał mieć podstawę prawną obrony Kościoła, ale mimo to go aresztowali. My teraz, niejako jak on, jesteśmy internowani. Nie możemy chodzić do szkoły, wychodzić z domów. Za jego przykładem zróbmy sobie plan dnia. Nie marnujmy czasu, bo jak mówił: „Czas nie należy do nas”.