Reklama

Turystyka

Śladem odkrywcy Amazonki

Zdjęcia: archiwum autora

Jeden z najbardziej uznanych polskich podróżników tym razem odbywa dociekliwą reporterską podróż, by odnotować, w jakim stopniu zmieniła się w dzisiejszych czasach Amazonia.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Pamiętam, że w młodości zauroczyła mnie wyprawa wielkiego odkrywcy Francisca de Orellany, który przekroczył granice znanego świata. W 1541 r. z Quito wyruszyła ekspedycja pod dowództwem hiszpańskiego konkwistadora Gonzala Pizarra w poszukiwaniu cynamonu i legendarnego El Dorado – złota Inków. Po wielu miesiącach uciążliwej przeprawy przez Andy wyczerpani i wygłodzeni Hiszpanie znaleźli się nad rzeką Napo, gdzie Pizarro zdecydował się wysłać na rekonesans z biegiem rzeki swojego zastępcę – młodego, do szaleństwa odważnego Francisca de Orellanę. Ambitny oficer, na czele z pięćdziesięcioma czterema żołnierzami, nie znalazł ani pożywienia, ani śladów bogactwa i – co gorsza – nie miał możliwości powrotu, bo wycieńczeni ludzie nie mieli sił na to, by wiosłować pod prąd. Podjął zatem brawurową decyzję spłynięcia w dół rzeki. Dalsza podróż była już tylko nieustannym zmaganiem się z zabójczym klimatem, głodem i tubylcami. Największą udręką musiały być jednak niepewność własnego losu, trudności w określeniu swego położenia i emocje, które pojawiają się wtedy, kiedy stawia się po raz pierwszy stopę na nieznanym terenie. Po 8 miesiącach morderczej żeglugi i walki o przetrwanie, kiedy trzech żołnierzy zginęło od zatrutych strzał, a ośmiu zmarło z głodu, śmiałkowie z upartą wiarą w siebie dotarli do Belem nad Atlantykiem. De Orellana nie znalazł złotego runa, ale za to bez mapy, kierując się instynktem, odkrył największa? rzekę na świecie i spłynął nią do jej ujścia.

Kilkanaście lat temu powtórzyłem ten historyczny wyczyn. Kierowanej przeze mnie wyprawie przyświecała troska o nie najlepszy stan naszej planety. Zamierzałem ukazać rozmiary agresji człowieka w regionie uważanym za „zielone płuca” Ziemi. Gwałtowny rozwój przemysłowy, wzrost zamożności, nadmierna konsumpcja oznaczają zaniedbanie zlewni rzeki, jej zanieczyszczenie – pogorszenie przydatności. Zostały niebezpiecznie zachwiane odwieczny porządek i równowaga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozpoczynamy podróż w zaspanej mieścinie Coca na wschodnim przedgórzu Kordyliery Andyjskiej w Peru. Nabrała ona znaczenia na początku lat 70. ubiegłego wieku, kiedy w tym rejonie odkryto pokłady ropy naftowej. Pojawienie się Texaco i Gulf Oil zburzyło odwieczny ekosystem lasu tropikalnego i rzuciło na kolana jego rdzennych mieszkańców. Poszukiwania materii organicznej przyczyniły się do zniszczenia ok. 100 tys. ha lasów. Wycieki z ropociągów, które niczym pajęczyna przecinają rejony nietknięte przedtem ludzka? stopa?, zaczęły niszczyć lasy, a skażone wody rzek stały się przyczyną wielu groźnych chorób.

Mijamy kompleks lodge, jeden z kilkunastu wybudowanych w dziewiczych zakątkach Amazonii. Pojawiły się one w ostatnich czasach wraz z lansowana? moda? na ekoturystykę, która zapewnia bezpośredni kontakt z przyroda? i autochtonami zamieszkującymi te rejony.

Reklama

Z Nuevo Rocafuerte na granicy z Peru awionetka? docieramy do najbardziej prymitywnej w Ekwadorze wspólnoty indiańskiej Huaorani, która żyje w gąszczu lasu nad rzeka? Cononaco. Osada Bameno składa się z chatek zamieszkałych przez kilkanaście rodzin. Ich dobytek ogranicza się do podstawowego minimum. To, co posiadają, pochodzi z lasu, z wyjątkiem maczet i garnków zdobytych w najazdach grabieżczych lub wymienionych za swoje produkty.

Z granicznej strażnicy do Cabo Pantoja, pierwszego przyczółku peruwiańskiego, wystarcza nam godzina żeglugi pirogą z dużym przyczepnym silnikiem. Do punktu cywilizacyjnego w Iquitos mamy 630 km. Płyniemy wzdłuż gęstej ściany lasu wyrastającego prosto z wody. Przez prawie cały dzień nie widać śladu człowieka – tylko soczysta zieleń i brudnożółta, mętna woda rzeki Napo. Urok zachodu słońca w Amazonii nie ma sobie równych. Na gładkiej powierzchni wody na horyzoncie wyrasta gama kolorów, która zaczyna się od delikatnych barw, a kończy na oślepiającej purpurze i morzu płomieni. Noc w dżungli w hamaku z muślinową moskitierą dostarcza silnych wrażeń, bo dżungla zawsze była siedzibą bóstw animistycznych. Jest tajemnicza. Pozbawia człowieka rozsądku i zmusza do wypatrywania dziwów. Pełno tu jadowitych płazów i gadów, owadów składających w skórze człowieka jaja, z których po kilku miesiącach wylęgają się larwy. Plagą są także komary roznoszące malarię.

Reklama

Następnego dnia dobijamy do osady Francisca de Orellany – jesteśmy w miejscu, gdzie Napo wpada do Amazonki. Swego czasu hiszpańscy jezuici zbudowali tu fort, który miał ich bronić przed wjazdem Portugalczyków. Kolejny cel to Iquitos, ostatni port na Amazonce dostępny dla statków morskich, które dopływają z odległego o 3,7 tys. km Atlantyku. Naprzeciw hotelu, w którym mieszkamy, wznosi się żelazny budynek zaprojektowany przez Gustave’a Eiffla dla jednego z ówczesnych bogaczy. Kilkaset metrów dalej przy promenadzie Malecon Taranace stoi zacumowany stateczek, na którego pokładzie w 1981 r. Werner Herzog kręcił film Fitzcarraldo z Klausem Kinskim i Claudia? Cardinale w rolach głównych. Ekscentryczny „kauczukowy baron” marzył o zrealizowaniu snu swojego życia: zbudowaniu w dżungli amazońskiej największej opery świata i zaproszeniu na inauguracje? króla tenorów – Enrica Carusa.

Po drodze do Leticii w Kolumbii ukazują się na brzegu upiorne krajobrazy – wykarczowane, czerwone „pustynie”, obszary ziemi spalonej przez tropikalne słońce. Worldwatch Institute, niezależna instytucja kontroli ekologicznej, podaje, że rocznie wylesia sie? na świecie ponad 100 tys. km2 lasów tropikalnych, czyli teren równy jednej trzeciej powierzchni Polski. Niestety, tempo wylesiania wciąż rośnie.

W Manaus, niepisanej stolicy Amazonii, oprócz słynnego teatru niewiele pozostało z glorii przeszłych czasów. Życie skupia się tu głównie nad brzegiem rzeki, gdzie siedzący przy piwie mężczyźni mlaskają na widok młodej turystki, zdzierając z niej pożądliwym wzrokiem wszelkie odzienie. Przenika mnie skrajny, lepki od wilgoci zaduch. W rytmie dochodzącej z każdej strony przesadnie głośnej muzyki korowód mokrych od potu ciemnoskórych tragarzy przesuwa się po stromych schodkach do rzeki. Dźwigają na nagich torsach ciężkie worki z fasolą, owocami, ryżem czy mąką, wielkie kiście bananów, skrzynki z piwem i konserwami.

Reklama

Amazonka jest godna licznych superlatyw – już sama jej nazwa jest fascynująca. Zbiera prawie piątą część wszystkich wód zasilających rzeki całej planety i niesie 150 razy więcej wody niż Nil. Są miejsca, gdzie z trudnością można dojrzeć przeciwległy brzeg. Nie mogłem sobie wyobrazić tego ogromu, kiedy na górze Quehuisha w Peru odkrywałem nic nieznaczący potok, który jest źródłem tej wielkiej rzeki.

Nasza wyprawa w poprzek Ameryki Południowej kończy się u ujścia Amazonki, w Belem, byłym centrum handlu niewolnikami. Stajemy nieopodal pełnego kolorytu targowiska Ver-o-Peso, prawdziwego serca miasta, które tchnie specyficzną atmosferą i pewnym magnetyzmem. Zaniedbane nabrzeże, zachowujące klimat powieści przygodowych, sąsiaduje z elegancką i bogatą dzielnicą oraz z hałaśliwym ruchem ulicznym, przesyconym spalinami powietrzem, podniszczonymi domami z lat 30. czy mangowcami.

Za nami 4,6 tys. km niezapomnianej przygody. Czas na podsumowanie tej miesięcznej podróży. Gwałt zadany amazońskiej przyrodzie niebezpiecznie naruszył ekosystemy tego regionu i zagroził życiu całej planety. Ostrzegawcze sygnały nie zawsze są widoczne, ale nawet kiedy widać je wyraźnie, zwykle są ignorowane. Bez szybkiej zmiany kursu nie będzie możliwe uniknięcie apokaliptycznej wizji.

Jacek Pałkiewicz - reporter, eksplorator

Podziel się:

Oceń:

2023-02-07 13:52

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Baśniowy świat imperium Khmerów

Ruiny Ta Prohm nie różnią się od tych, które zastali podróżnicy z końca XIX wieku

Archiwum autora

Ruiny Ta Prohm nie różnią się od tych, które zastali podróżnicy z końca XIX wieku

Pochłonięty przez zaborczą dżunglę legendarny Angkor przewyższał swoją monumentalnością egipskie piramidy i zabytki Majów.

Więcej ...

Przerażające dane. W Polsce rocznie realizuje się między 250 a 300 tysięcy recept na tabletki "dzień po"

2025-09-25 21:56
Pigułka dzień po

Adobe Stock

Pigułka dzień po

Według Ministerstwa Zdrowia, w Polsce rocznie wystawia się i realizuje między 250 a 300 tysięcy recept na tabletki "dzień po".

Więcej ...

Jak zadbać o bezpieczeństwo na drodze? Sprawdzone porady dla kierowców

2025-09-26 12:16
Co rzeczywiście wpływa na bezpieczeństwo jazdy?

depositephotos

Co rzeczywiście wpływa na bezpieczeństwo jazdy?

Bezpieczeństwo na drodze to w dużej mierze kwestia zdrowego rozsądku, ale też odpowiedniego przygotowania. Nawet doświadczeni kierowcy potrafią zapomnieć o podstawach, które mogą zaważyć na tym, czy podróż przebiegnie spokojnie, czy pojawią się nieoczekiwane problemy. Warto przypomnieć sobie, co rzeczywiście wpływa na bezpieczeństwo jazdy i jak dodatkowo zabezpieczyć się przed skutkami nieprzewidzianych zdarzeń.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

Wiara

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

Były prezydent Francji skazany na 5 lat więzienia

Wiadomości

Były prezydent Francji skazany na 5 lat więzienia

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Wiadomości

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Kościół

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Wiara

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...