Reklama

Niedziela Przemyska

Zbombardowane marzenia

Niedziela przemyska 9/2023, str. IV

Po kilkudniowej tułaczce kubek gorącej herbaty to marzenie

Karol Porwich/Niedziela

Po kilkudniowej tułaczce kubek gorącej herbaty to marzenie

Minął rok od bestialskiego ataku Rosji na Ukrainę. Rok wielkich dramatów i złamanych nadziei, ale też ogromu dobra płynącego z poruszonych ludzkich serc.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poniżej przedstawiamy zbierane „na gorąco” relacje wolontariuszy i uchodźców, którzy przybyli do Przemyśla w pierwszych dniach wojny.

Czaj…! Czaj...!

Przemyśl leży niemal tuż przy granicy z Ukrainą. Jest pierwszym bezpiecznym przystankiem dla uciekających przed wojną. – Dziennie przyjeżdża do nas kilka pociągów wypełnionych ponad standard. Wychodzi z nich średnio 1-2 tys. osób – mówi jeden w wolontariuszy, którzy pomagają uchodźcom. Pierwszym, co rzuca się im w oczy po wyjściu z pociągu na dworzec Przemyśl Główny, są wszechobecne kartki i drogowskazy z informacjami po polsku, ukraińsku i angielsku. Chyba najczęściej słyszalne tutaj słowo to „???”... „???”… (czaj), czyli gorąca herbata. Wielu z wdzięcznością przyjmuje herbatę, niemal każde dziecko zostaje obdarowane maskotkami przekazanymi od mieszkańców. Na twarzach ludzi widać ogromne zmęczenie, przerażenie i płacz. Większość uchodźców to kobiety i dzieci, które udają się do swoich rodzin i znajomych, ale są też tacy, którzy nie mają gdzie jechać, a ich jedynym pragnieniem jest znaleźć się w bezpiecznym miejscu, którym jest Polska. – Jedna z rodzin pokazała nam starą pocztówkę, sprzed 30 lat, z adresem, pod którym chcą znaleźć schronienie, bo tam jest ich rodzina, z którą nie mają od wielu lat kontaktu – mówi Dariusz Lasek, wolontariusz, przemyski radny, lider Męskiego Różańca i prezes Fundacji 3 Serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ofiarna pomoc

Na dworcu PKP i na terenie po byłym TESCO władze Przemyśla błyskawicznie zorganizowały duży punkt informacyjny dla osób, które przybywają z Ukrainy. Na pierwszej linii pomocy udzielają władze samorządowe, przemyska Caritas, wolontariusze i pracownicy Duszpasterstwa Rodzin z dyrektorem wydziału ks. Markiem Machałą, Fundacja 3 Serca, organizacje pozarządowe, zarządy osiedli; są też klerycy z naszego WSD i wiele innych ludzi dobrej woli, a przede wszystkim dzielni przemyślanie. – Żaden uchodźca nie został bez noclegu czy posiłku – podkreśla Dariusz Lasek.

Reklama

Setki rodzin oczekują pod stacją w gotowości na przyjęcie Ukraińców do swych domów. Ulice wokół dworca kolejowego są po obu stronach kompletnie zastawione pojazdami. Można zobaczyć rejestracje ze wszystkich regionów Polski. Jeszcze więcej jest zagranicznych: niemieckie, austriackie, duńskie, litewskie, brytyjskie, hiszpańskie, francuskie. Cała stacja jest wypełniona gwarem i ludźmi: uchodźcami, uzbrojoną w broń palną policją, wolontariuszami, harcerzami, żołnierzami Wojsk Obrony Terytorialnej, ochroniarzami, mediami z całego świata. Tutaj uchodźcy otrzymują bezpłatnie wszystko: wodę, toaletę, ciepły posiłek, kawę, herbatę, startery do telefonów, informację, transport, ubrania, środki higieny, pieluszki, maskotki dla dzieci, pomoc medyczną, tymczasowe zakwaterowanie.

Serce płacze

Wśród mieszającego się nieustannie tłumu ludzi, płaczu dzieci, uwijających się wolontariuszy, na dworzec wjeżdża wyjątkowy transport; to „pociąg cierpienia”. – Nie ma chyba człowieka, który byłby w stanie przejść obojętnie obok niewymownego cierpienia dzieci, które zmagają się z chorobą nowotworową, a które dzisiejszej nocy specjalnym pociągiem wysłanym po nie z Polski przyjechały do Przemyśla... – głos Dariusza Laska drży. – Te chore dzieci, potrzebujące spokoju, pod kroplówkami, w dramatycznych okolicznościach zostały zmuszone, by uciekać ze swojego kraju, na noszach... Serce płacze, tylko nadzieja, że w Polsce znajdą drugą ojczyznę, być może w ostatnich dniach, miesiącach swojego życia.

Tylko mi i jeszcze jednej osobie było dane wejść do tego „pociągu cierpienia” i zobaczyć na własne oczy okrutne, bezlitosne dzieło wojny. I choć płaczących dzieci na przemyskim peronie są w ostatnich dniach setki, to widok tych chorych dzieciątek naprawdę rozdzierał serce. Jeden z nas rozdawał dzieciom jedzenie, ja natomiast wziąłem ze sobą worek maskotek i przekazywałem je do rączek, lub kładłem koło głowy... I choć trudno mi było się uśmiechać, robiłem wszystko, żeby nie pokazać po sobie, co czuję w sercu, gdy patrzę na zmęczony i cierpiący wzrok tych dzieci. Gdy wręczałem maskotki z trudem zdobywałem się na to, by ukryć łzy, by dać im chociaż uśmiech i chwilowe pocieszenie, i zobaczyć w tych zbolałych dziecięcych oczach iskrę radości. To cierpiące oczy aniołów! – mówi wzruszony wolontariusz. I dodaje: – Staram się, choć już nie mam czasem siły, rozbawiać wychodzące z pociągu dzieci, w środku nocy. Uśmiechać się do nich, radośnie nawiązywać kontakt, wręczać pluszaka, herbatę, sok, czy jedzenie, jak wszyscy wokół mnie wspaniali wolontariusze… Swoją drogą, jakież to dobrodziejstwo, te pluszaki, dzięki temu dzieci wyraźnie się ożywiają... Obok innych artykułów, te są także bardzo potrzebne i oczekiwane. W nocy przekazaliśmy setki pluszaków do rączek dzieci w kolejnym pociągu, który przywiózł ok. 1800 matek z dziećmi.

Reklama

Wokół mnie są dzielni wolontariusze, którzy często pełnią pomoc przez kilkanaście godzin na dobę, a czasem i całą. Czy zimno, czy cieplej, są obecni i można na nich liczyć. Zmieniają się, dojeżdżają z różnych miejscowości, są bardzo ofiarni i pełni zapału. Są zaangażowani żołnierze WOT, funkcjonariusze Straży Granicznej i Policji, strażacy, wszyscy oni często noszą dzieci na rękach, dźwigają walizy, pchają wózki. Reakcja przybywających ukraińskich rodzin jest jedna: nieopisana wdzięczność, zaskoczenie skalą dobroci, otwartości i przyjęcia, z którymi się tu spotkały. Niektórzy pytają, czy tu już Polska, jakby jeszcze nie byli pewni tego, że są już w bezpiecznym kraju... Tak, odpowiadamy, tu jest Polska i nie pozwolimy was skrzywdzić. Tu jesteście bezpieczni – relacjonuje Dariusz Lasek.

Pomagają wszyscy

Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla potwierdza, że spora część urzędników udziela się jako wolontariusze. Czy to w godzinach pracy, czy po niej. Pracują w różnych częściach miasta, wspólnie z nauczycielami dyżurują w szkołach. Pomagają przygotowywać i wydawać posiłki dla uchodźców. – W dziewięciu naszych szkołach podstawowych i średnich jest ponad 600 miejsc dla uchodźców. Urządzone są w salach gimnastycznych. Uczniowie tych placówek z oczywistych względów mają inną formę zajęć wychowania fizycznego. Takie miejsca są urządzone również w kilku placówkach oświatowych nieprowadzonych przez miasto – mówi Wołczyk.

Reklama

Tysiące uchodźców czekają też na polsko-ukraińskiej granicy w Medyce. Po stronie ukraińskiej kolejka samochodów ciągnie się na 30-40 km. Ludzie decydują się na pokonanie dziesiątek kilometrów pieszo. Najczęściej mają ze sobą jedną lub dwie walizki. Po przekroczeniu granicy są ogromnie zmarznięci i wyczerpani. Na początek wszyscy potrzebujący otrzymują pomoc medyczną, dostają koce, ciepły posiłek, herbatę, kanapki, wodę, ciastka i są przewożeni do różnych miejsc na noclegi. W działania pomocowe są zaangażowane wszystkie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, przemyska Caritas, koła gospodyń wiejskich i cały szereg anonimowych osób, mieszkańców Podkarpacia i całej Polski. Ogromna liczba wolontariuszy pomaga dzień i noc na pierwszej linii frontu. Z przeprowadzonych rozmów wynika, że wiele osób przyjeżdża do punktu recepcyjnego tylko na chwilę, by odpocząć, uzyskać informacje i jedzie dalej na zachód.

Chcemy żyć w pokoju

Ukraińscy pogranicznicy po ogłoszeniu przez prezydenta kraju mobilizacji nie wypuszczają z ojczyzny mężczyzn w wieku poborowym: od 18. do 60. roku życia. Na dworcu przemyskim spotykam kobietę z Winnicy, która trzyma na rękach 10-miesięczną córeczkę. Jest przerażona, bo po drugiej stronie został jej mąż, by walczyć o swój kraj. Wcześniej, w latach 2014-15, walczył na wschodzie jego starszy brat; służył jako pomocnik medyczny na froncie w Doniecku. – Tak naprawdę wtedy na Ukrainie zaczęła się wojna. Zginęło wówczas mnóstwo ludzi. Przez cały ten czas ludzie żyli w poczuciu zagrożenia. Ta wojna tak naprawdę trwa już 8 lat! Ale tym razem zdrowy rozsądek podpowiedział mi, że trzeba natychmiast spakować walizki i wyjechać. To trudna decyzja, ale to wszystko dla naszej Ołenki – mówi kobieta. Za chwilę do rozmowy dołącza starsza pani z Tarnopola. – Dziękujemy Polakom za pomoc, chcemy żyć w pokoju, wszyscy jesteśmy „słowiańskimi braćmi”, których historia rozdzieliła i skłóciła. Ale czas już zostawić to, co było złego i żyć, jak Bóg przykazał – podkreśla.

Reklama

Jak powiedział w rozmowie funkcjonariusz Straży Miejskiej, uchodźcy, którzy chcą zostać w Przemyślu, są rozwożeni do szkół i tam tymczasowo zakwaterowani. II Liceum Ogólnokształcące zostało przekształcone w punkt zbiórki i pomocy. Klasa do języka polskiego stała się magazynem pieluch, do niemieckiego – żywności. Sala gimnastyczna jest przygotowana na nocleg dla uchodźców. I tak jest w wielu szkołach Podkarpacia. Ale, jak zaznaczył funkcjonariusz, osoby te najczęściej w Przemyślu chcą tylko przenocować, odpocząć po długiej i męczącej podróży, by następnego dnia udać się np. do Warszawy, Krakowa, Gdańska, gdzie część z nich zostanie, a reszta pojedzie dalej, do krajów europejskich.

W okresie wojny, gdy na domy spadają rakiety, a czołgi rozjeżdżają cały dobytek ludzi, ważny jest po prostu Człowiek. Pomoc mu to moralny obowiązek nas wszystkich.

Podziel się:

Oceń:

2023-02-21 13:37

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Skąd pochodzi Obraz Jasnogórski?

wikimedia

Więcej ...

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo osób, a nie związków homoseksualnych

2024-05-20 15:05

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Nie zezwalałem na błogosławienie związków homoseksualnych - wyjaśnił papież Franciszek w nadanej wczoraj pełnej wersji kwietniowego wywiadu dla telewizji amerykańskiej CBS. Dodał, że błogosławienie takich związków jest „sprzeczne z prawem naturalnym i prawem Kościoła”. Zezwolił natomiast na błogosławienie poszczególnych osób homoseksualnych, bo „błogosławieństwo jest dla wszystkich”, choć - jak przyznał -„niektórzy są tym zgorszeni”.

Więcej ...

Pierwszy laureat Nagrody św. Jana Pawła II: uczymy się od niego sprawiedliwości społecznej

2024-05-20 17:20

Karol Porwich/Niedziela

„Od św. Jana Pawła II uczymy się wdrażania w praktykę zasad sprawiedliwości społecznej” - mówi ks. Leonard Olobo kierujący Centrum Pokoju i Sprawiedliwości w stolicy Ugandy. To właśnie temu ośrodkowi Watykańska Fundacja Jana Pawła II przyznała pierwszą w historii nagrodę imienia swego świętego patrona. Ma być ona nadawana co dwa lata w celu promowania wiedzy na temat myśli i działalności św. Jana Pawła II oraz jego wpływu na życie Kościoła oraz świata. Jej pomysłodawcy wzorowali się na prestiżowej Nagrodzie Ratzingera.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Kościół

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Wiara

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Maryja Matką Kościoła

Maryja Matką Kościoła

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj