Reklama
W odróżnieniu od wielu polskich celebrytów, Lewandowska rzadko ujawnia swoje poglądy na polityczne czy społeczne tematy, co więcej - robi to zawsze w sposób wyważony i nie do końca jednoznaczny.
Pytana przez dziennikarza „Wprost”, czy nie chce wykorzystać swojego wpływu w sieci (3,5 mln obserwujących na Instagramie) do wypowiadania się na ważne społecznie tematy, takie jak prawo aborcyjne czy obecność Polski w UE, zwróciła uwagę, że zabiera głos na takie tematy, jednak nie chce nikomu narzucać swoich poglądów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na stories zabrałam stanowisko zarówno w sprawie sytuacji rodzin na granicy, jak też Polexitu. Po prostu zrobiłam to delikatnie. Wolę sugerować, jakie mam zdanie niż je wykrzykiwać, albo komuś coś narzucać. Kiedy zdarzało mi się to robić mocniej w przeszłości, to mój głos bywał przeinaczany — stwierdziła Lewandowska. W tym kontekście przypomniała historię ze „Strajkiem Kobiet”.
Kiedy wybuchły protesty, to napisałam, że politycy nie powinni wkraczać w pewne obszary życia. Jak dodałam ten post, to reakcje były pozytywne, że „Ania wspiera kobiety”, że „Ania udzieliła poparcia”. A dzień później, chociaż nic nowego nie napisałam, było już zupełnie inaczej, że ja się nie utożsamiam, że powinnam była jeszcze bardziej wesprzeć. Nie cofnęłabym swojego ruchu, ale dużo mnie to wtedy nauczyło, jak słowo może być zmieniane, manipulowane — powiedziała rozmówczyni „Wprost”.
„Nie zdecydowałabym się na aborcję”
Reklama
Jak dodała, nie miała dotychczas możliwości odniesienia się do tamtej sytuacji. Przyznała, że sama nie zdecydowałaby się na aborcję.
Jestem osobą wierzącą, moja mama nakręciła film o Stanisławie Leszczyńskiej, której dr Mengele kazał w Auschwitz zabijać każde nowo narodzone dziecko. A ona w obozie była aniołem dla matek, odebrała 3 tys. porodów. To jest przecież nasza rodzina. Ciocia mojej mamy. Dlatego sama nie zdecydowałabym się na aborcję. Ale szanuję to, że ktoś może mieć inne zdanie — podkreśliła Anna Lewandowska.
Niezależnie od tego, czy w danej kwestii zgadzamy się z trenerką, czy też nie, jest na pewno pozytywnym przykładem na to, że można w sposób kulturalny i wyważony wyrażać swoje poglądy, a przy tym - mimo sławy - nie stawiać się w roli autorytetu czy eksperta od wszystkiego, co często można zaobserwować w wypowiedziach czy postach na portalach społecznościowych polskich celebrytów.